• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

KWIATOSTANY

Kiedyś zjem o jedną pestkę słonecznika za dużo i zamienię się w piękny kwiat.

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Styczeń 2024
  • Grudzień 2023
  • Listopad 2023
  • Październik 2023
  • Wrzesień 2023
  • Czerwiec 2023
  • Luty 2023
  • Styczeń 2023
  • Październik 2022
  • Sierpień 2022
  • Czerwiec 2022

Najnowsze wpisy, strona 3


< 1 2 3 4 >

Rozbitek na taborecie

Babcia zacięła się w palec nożem, wydłubując pestki ze śliwek na knedle. Na posypaną mąką stolnicę poleciały czerwone krople. Sięgnęła po ścierkę przewieszoną przez ramię by zatamować krwawienie. Zaczęłyśmy żartować, że z jej palca wypłynie tyle krwi, że cała kuchnia zamieni się w Morze Czerwone. W mojej wyobraźni od razu zobaczyłam jak czerwone fale będą unosić mój taborecik, na którym akurat siedziałam. Będę tak bezwolnie dryfować, uczepiona stołka, sama, zdana na siebie. Fale poniosą mnie przez drzwi, przez podwórze, aż do drogi, a stamtąd, czerwone prądy wypchną mnie na otwarte wody. Pozbawi mnie to kontroli nad moją sytuacją, nie zostanie mi nic innego niż zdać się na los i nieprzypadkowe przypadki. Dni zaczną się zlewać w jedną wielką masę czasu, zbitki momentów i chwil uwikłanych w nieskończoną ciągłość. Samotność zacznie infiltrować mój umysł, powodując bezustanne kreacje i projekcje w mojej wyobraźni. Może tuż przed momentem utracenia nadziei i popadnięcia w szaleństwo trafię na innych takich rozbitków na taboretach, którzy też kiedyś wypłynęli z kuchni przez drzwi, przez podwórze, aż do drogi. Może razem połączymy nasze taborety i będziemy wspólnie samotni, może znajdziemy bezludną wyspę, może na niej zamieszkamy, może zapomnimy skąd przybyliśmy, może morze krwi przestanie cokolwiek znaczyć. A może nie, może będę tak płynąć, aż zniknę za horyzontem i odejdę w zapomnienie, sama, mała, porzucona…

Szybko jednak byłam zmuszona wrócić na suchy ląd w przyziemnym rejestrze, bo babcia, opanowawszy sytuacje, kazała mi polecieć z kanią po mleko do cioci Jasi zza płotu. 

 

19 czerwca 2022   Dodaj komentarz

Życie w pudełku

Jak miałam siedem lat, to dostałam życie w pudełku. Życie miało cztery łapki z pazurkami, biało-czarne futerko i parę ostrych, żółtych zębów. Życie było chomikiem syryjskim i nosiło imię Henryk. Życie ma to do siebie, że nakręca codzienność, także Henryk swoje dni spędzał w białej klatce z kołowrotkiem, poidełkiem i legowiskiem, a co wieczór dostawał specjalnie wyselekcjonowany posiłek złożony ze świeżych owoców i warzyw. W ramach atrakcji, organizowałam mu małe wycieczki w kieszeni bluzy po różnych zakamarkach  mieszkania, o których nie mógł mieć pojęcia, że w ogóle są. Czasem nasz wredny kot trącał jego klatkę, dostarczając mu tym samym dreszczyku emocji. Po sąsiedzku miał zmieniające się co chwilę chomiki mojej siostry, także na mojego jednego Henia, Zosia zdążyła mieć tych chomików z dziesięć.

Henryk żył pięć lat, nikt mi nigdy nie wierzy, chociaż jak teraz o tym myślę, to były to góra trzy lata ( wiadomo, że moja tendencja do wyolbrzymiania nie wzięła się znikąd ). Wszak wydaję mi się, że ta jego chomicza codzienność była całkiem znośna. Dzień w dzień budził mnie szmer jego kołowrotka, kręcił się na nim bez końca. I tak jego okoliczności przekładałam na swoje, tak w jego życiu szukałam porządku swojego. Tak mi się w tej mojej dziecięcej głowie ułożyło, że i ja jestem przecież na takim swoim kołowrotku. Kręcił się i kręcił, aż pewnego dnia przestał. Obudziła mnie cisza. Spodziewałam się jej, już bardziej obawiał mnie moment czekania niż sam fakt. I tak mi się finalnie wydaje, że chomiki to świetni powiernicy lekcji o przemijaniu. W proporcjonalnie skróconym czasie, można na siebie trafić, pokochać, stracić i nauczyć radzić sobie z tęsknotą. Henryk to była moja pierwsza śmierć, pierwsza realna strata. 

Jego życie zaczęło i skończyło się dla mnie w pudełku. Skończyło się równie pięknie, bo w dzikiej altanie, pod kwitnącą na biało gruszą. 

 

19 czerwca 2022   Dodaj komentarz

Huśtawka

Mój tata nie spłodził syna i nie posadził drzewa. Spłodził za to córki, a z drzewa zrobił im huśtawkę. Pomalowaną na zielono, między akacją a czereśnią. Prawa, zawieszona trochę niżej była, dla mnie, lewa, wyżej, dla Zosi. Huśtawka szybko stała się naszym punktem dowodzenia, naszą bazą. Stała się też pierwszym narzędziem do nauki negocjacji, bo dzieci w tamtym czasie na wsi była trójka, a huśtawek tylko dwie. Zawierało się więc układy wedle aktualnych więzi przyjaźni. Jednak jak już zdobyło się huśtawkę dla siebie, kolejną istotną kwestią było w którą stronę się usiądzie. Punkt widzenia zmieniał bowiem diametralnie całe przeżycie i wpływał na przebieg zabawy i historie, które wówczas w naszych głowach powstawały. 

 

Bo jak siedziało się w stronę podwórza, to był dom, garaż i stodoła. Można wtedy było wznosić się co chwilę ponad płaski dach garażu i obserwować sąsiedzkie gospodarstwo, pasące się w oddali konie i szosę majaczącą na horyzoncie. Zazwyczaj zastanawiałam się wtedy jak to jest, że jestem akurat tutaj, akurat teraz. Że jak to jest, że mamy ten dom podzielony na trzy części, że mamy ten garaż, w którym nie ma żadnego samochodu, że mamy tę stodołę przewiezioną w całości jako prezent ślubny, na furmance z domu na górce do domu w Sadolesiu. Jak to jest, że jestem sobą, że jestem córką mojej matki, że myślę, że czuję, że tak wielu rzeczy nie rozumiem. To huśtanie się to był jeden z pierwszych momentów auto-realizacji w danej mi czasoprzestrzeni, jeden z pierwszych momentów osadzenia się w życiu jako takim.

 

Jeśli jednak wybrało się drugą stronę, momentalnie dostawało się bilet do magicznej rzeczywistości. Kilka kroków w tył, poderwanie nóg od ziemi i do góry! I niebo i korony akacji! Na dół i rzędy kwiatów i trawa! Do góry, i lecę, i szpaki na czereśni, i chmury, i letnie powietrze, i słońce! A jak wystarczająco odchylę głowę do tyłu, to znowu ten dom, taki odwrócony do góry nogami, z prababcią na ławeczce, z żółtą furtką, w której zagnieździły się jaskółki, z porcelanowymi lalkami, z trójskrzydłowym lustrem dającym nieskończoną ilość moich wersji, ze strychem owianym tajemnicą, z tapczanem, z wersalką, z mieszanką zapachów wilgoci, koszonej trawy i kompotu. Nabierając prędkości delikatnie mrużałam oczy, a kolory poprzeplatane słońcem migotały mi magicznie. Dźwięk kosiarki w oddali, dźwięk jedynki polskiego radia dobiegający z kuchni, zapach kwitnącej czereśni i jabłoni. Wszystko łączyło się w piękną, dziecięcą, harmonijną całość.

 

Ale w huśtaniu się po tej stronie najpiękniejsze było to, że przelatywało się nad rzędami floksów. Te różowe, fioletowe i białe kwiaty rosły od bramy do sadu, wzdłuż akacji, aż po koniec płotu. Ich słodki zapach przyciągał pszczoły, motyle i trzmiele. Zrywałyśmy te kwiatki na potęgę, nawlekając kruche kielichy na długie źdźbła traw, robiłyśmy z nich laleczki. Prababcia zawsze nas za to karciła, że skubiemy jej rabaty, nie rozumiała, że to są nasze kwieciste elfy. Nie była dla nas czuła, nie sadzała na kolanach, nie przytulała, w sumie rzadko kiedy cokolwiek do nas mówiła. Ale po latach dowiedziałam się, że ona dopiero przy nas odkryła w sobie swoją macierzyńską czułość. To jej nieme obserwowanie z ławeczki, to jej strofowanie za powyrywane kwiaty, to właśnie była jej miłość.

 

Tej huśtawki już nie ma. Wystarczyło jedno uderzenie młotka, by po przeszło dwudziestu latach, zamieniła się w stos wiór i odprysków farby. Tych kwiatów też już nie ma, zniknęły razem z prababcią na ławeczce za żółtą furtką. A po huśtawce zostało tylko miejsce, wytarty ślad na trawie, po tym gdzie kiedyś leciałam do góry coraz wyżej. 

 

19 czerwca 2022   Dodaj komentarz

Notatka słoneczna n°1

A ja mam tak pięknie w życiu czasem, bo jak widzę słońce, to siadam na ławce i się nim cieszę. Wystawiam buzie do promieni i delikatnie mrużę oczy, jednak na tyle by widzieć swoje rzęsy i kosmyki włosów, potem zamykam jedno oko i widzę swój nos, pokryty piegami. I zdaję sobie sprawę, że to szczęście, że mogę tak się zatrzymać i skupić na czubku własnego nosa.

 

19 czerwca 2022   Dodaj komentarz
< 1 2 3 4 >
Kwiatostany | Blogi